piątek, 1 listopada 2013

16. Pierrehow

    Już z samego rana słychać było wrzaski wypełniające całą stację kolejową. A przez co? Przez dwoje kłócących się przyjaciół, nie zważających na wszystko inne dookoła.
- Mówiłam ci kretynie, że masz się wrócić! - krzyknęła brunetka, która po chwili z zamachem rzuciła drewnianą ławką w chłopaka o różowych włosach.
- Nie będę się ciebie słuchał. Robię co chcę i nic ci do tego - zrobił unik i po chwili zaczął zmierzać w jej kierunku. Ich walka nie miała końca. Gdy chłopak tylko pojawiał się przy dziewczynie, aby zablokować jej ruchy, ta skutecznie go omijała wciąż rzucając w niego różnymi przedmiotami lub atakując. Cały peron wyglądał jak po wielkiej wojnie.
- Uspokójcie się wreszcie! Co wy do cholery jasnej robicie?! - krzyczała mała kotka, za którą latał niebieski przyjaciel. Nastała głucha cisza, którą zagłuszył nadjeżdżający pociąg.
Jak na zawołanie dwójka magów rzuciła się do przedziału, przy czym brunetka brutalnie próbowała wypchnąć chłopaka przez okno. Niestety nie udało się jej, a pociąg odjechał.

    Przez całą drogę trwała nieustanna "pyskówka". Ayu cisnęła jak najgorsze przezwiska na chłopaka, który odpowiadał jej tym samym. Biedni pasażerowie, że musieli tego słuchać..
Dojechali do małego, pustynnego miasteczka, który wyglądał jak z westernu. Dziewczyna zabrała kotkę i torbę wybiegając z pociągu, a na jej drodze stanął salamander.
- To jaki kierunek? - zapytał spoglądając na obojętną koleżankę. Ta wzruszyła ramionami.
- Znamy się w ogóle? Przepraszam, ale przyjechałam tu z przyjaciółką i nie zamierzam zawracać sobie głowy twoją osobą.
Chłopak na początku ze zdziwieniem przyglądał się dziewczynie, lecz po chwili prychnął śmiechem i ruszył za nią.

.......................................................................

    Tymczasem w gildi jak zwykle panowała wrzawa. Wszyscy chlali, śmiali, spali i niewiadomo jeszcze co robili.
- JASNY GWINT! - rozległ się wściekły krzyk, na co cała gildia stanęła w bezruchu. Wszystkie oczy skierowane były na mistrza gildii, który z niezłym wkurwem gniótł kartkę w gigantycznej dłoni.
- Te bachory pożałują za to co zrobiły! - nie przestawał.
Każdy z obecnych spojrzał po sobie porozumiewawczo. Już wiedzieli, że chodziło o incydent tej dwójki na peronie.

.......................................................................

- Natsuu! Długo jeszcze będziemy tak iść? Jestem już zmęczony! - piszczał niebieski kot, przy czym łapał się za wygłodniały brzuszek - Jestem głoooodny!
- Mówiłem ci, że idziemy tak długo jak ona - zakładając ręce za głowę, spojrzał na idącą przed nim dziewczynę, która prowadziła ożywioną rozmowę ze swoją przyjaciółką.
- Nie wytrzymam już! - płakał Happy. Chłopak tylko wywrócił oczami, a dziewczyny tak jak od poczatku drogi ignorowały ich.
Niespodziewanie cała czwórka dotarła do kolejnej stacji, przy której zatrzymał się jeden pociąg.
- Wsiadamy? - spytała Rika.
- Jasne! - rzuciła brunetka wchodząc do przedziału, a za nią jak na komendę chłopacy.
Różówo włosy cały czas obserwował dziewczynę, rozśmieszało go i też irytowało jej zachowanie.
- Wredna suka.. - pomyślał i z cwanym uśmieszkiem podsłuchiwał rozmowę koleżanek.

  Po niespełna dwóch godzinach pociąg dojechał do starego miasteczka. Padał deszcz, więc szare kolory zakrywały walory tego miejsca. Staromodne domki, prawie paryskie. Katedra, wielki dzwon i duży targ na środkowym placu miasteczka. Gdyby słońce świeciło jasno, te miejsce byłoby przepełnione ludźmi pełnymi życia, lecz nie przy takiej pogodzie.
Mała brunetka z wielką mapą w dłoni przechodziła właśnie koło pięknej budowli. Zapewne szukała miejsca, do którego mogłaby zawitać. Na mapie kupionej w jakimś przydrożnym sklepie widziała rozległe polany i lasy, a także jeziora otaczające miasteczko Pierrehow, w którym się znajdowała. Zadowolona szła szukając nocelgu do wynajęcia. Jej kroki, tak jak jej przyjaciela było słychać w rozchlapujących się kałużach deszczu. Szła szczęśliwa nie zważając na pogodę i to, że chłopak dalej za nią podążał. W duchu na pewno cieszyła się, że jest przy niej, ale nigdy w życiu by się do tego nie przyznała. Ależ skąd! Przecież to by podważało jej honor i takie tam. No to właśnie jest upartość.
Skierowali się do chatki znajdującej się na południowych alejkach miasteczka, tych "biedniejszych".
Prawdziwe, wiejskie gospodarstwa. Prawie każde miało stodołe i koło siebie pastwiska, które na codzien są zapęłnione bydłem. No nic, przecież trzeba się jakoś utrzymać, no nie?
Zapukała w drzwi. Po chwili usłyszała kroki zmierzające ku niej. Zobaczyła, że drzwi się uchylają, a w nich stoi mała staruszka, za którą stał zapewne jej małżonek. Uśmiechnęła się pogodnie i wpuściła przemoczoną czwórkę do środka.
- Dzieńdobry.. - zaczęła brunetka - My przyszłyśmy w sprawie pokoju.
- Takm tak.. - odpowiedziała staruszka, i spoglądając po nas wszystkich zachichotała. Ja pierdole, o co znów chodzi? Pomyślała zażenowana brunetka czekając na jakikolwiek czyn staruszki.
- Jest was czwórka? Bo wiecie mamy trzy pokoje do wynajęcia po dwie osoby, lecz dwa z nich są już zajęte.
- No to dobrze, bo ja jestem tylko z przyjaciółką - powiedziała, wskazując na małą kotkę.
- Ach.. A to kto? - wskazała na różowowłosego chłopaka.
Brunetka spojrzała na niego z pustym wzrokiem, po czym zwróciła się do gospodyni.
- On? To mój prześladowca, nie chce mi dać spokoju. Niech pani go ignoruje, może w końcu sobie pójdzie.
- Nigdy. - powiedział chłodno chłopak.
Staruszka ciepło się uśmiechnęła i nic nie mówiąc podała dziewczynie kluczyk. Gdy ta wchodziła już po schodach, a za nią "prześladowca" staruszka zachichotała.
- Ciekawe.. Mam nadzieję, że się pomieszczą - po czym spoglądając na męża powiedziała - Borys, przynieś temu chłopaczkowi materac i jakąś pościel. Po jej słowach staruszek ruszył na piętro niosąc materac oraz puchową poduszkę z kocem. No przecież lepsze to, niż spanie nia podłodze.

-------------------------
Taka tam dłuższa przerwa, ale wchodząc ostatnio na bloga pomyślałam : a co tam. może jeszcze coś napiszę? I stało się to właśnie teraz.

poniedziałek, 29 lipca 2013

15. Trzeba się pakować

- Wyjeżdżam na trening.
W gabinecie zapanowała głucha cisza. Dziadziuś się niemało zdziwił słysząc o treningu, nie miał pojęcia po co dziewczyna chce trenować, przecież bez tego dawała sobie radę. 

          Po długim milczeniu staruszek charakterystycznie odchrząknął i wstał. Jego oczy przebijały ciało dziewczyny na wylot, przez co przeszły ją dreszcze. O czym ja myślałam? Jestem pewna, że mistrz teraz da mi wykład i będzie kazał zostać w gildii. Zdenerwowana siedziała przy biurku, coraz mocniej wciskając drżące ręce w skórzany fotel. Mistrz zauważył w jej oczach zdezorientowanie, wiec po chwili przyklapnął naprzeciwko niej i szeroko się wyszczerzył.
- Moja droga.. Nie mam ci nic do powiedzenia poza "Powodzenia".
Na jej twarzy zagościł szczery uśmiech. Postanowiła, że da z siebie wszystko, a ona nigdy nie łamie swoich obietnicy.
- Dziękuję mistrzu. Wyruszam jutro - dodała lekko się uśmiechając i skierowała się w stronę wyjścia, ale zatrzymał ją staruszek.
- Wiesz, że Natsu będzie chciał iść z tobą, a ja nie mam nic przeciwko. Dziewczyna spojrzała na mistrza ze zdziwieniem, lecz po chwili widać było jej determinacje, gdy odwróciła się i z pewnością wymaszerowała z gabinetu.

.........................................................................................

        Po rozmowie udała się do swojego mieszkania. Fakt, że jedzie pewnie na dłuższy czas równocześnie ją ekscytował jak i martwił. Nie myśląc o tym zbyt dużo pakowała się do dużej, czarnej torby, która leżała na zmechaconym łóżku. Wokół niej panował istny bałagan, bo brunetka zbierała z podłogi najważniejsze rzeczy i zastanawiała się nad wyborem ubrań. Spakowała książki o gwiezdnej magii, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat zaklęć i kluczy.
Kiedy tylko się spakowała runęła na łóżko marząc o gorącej kąpieli.. Ale najpierw trzeba było sprzątnąć te pobojowisko. Leżąc na zbezczeszczonym posłaniu skierowała swój wzrok na śpiącą obok kotkę. Brunetka lekko się uśmiechnęła wiedząc, że kotka ciągle jest przy niej.
- Dobra! Trzeba się wziąć za siebie, bo jutro jedziemy! - krzyknęła do siebie wesoło i rozprostowując kości ruszyła w stronę łazienki.
- Fajnie tak o niczym mi nie mówić no nie? Dziewczyna słysząc głos od razu odwróciła się za siebie i wpatrywała się w przyjaciela siedzącego na jej łóżku.
- Ale jesteś szybki, zdążyłam tylko wstać a ty już tu siedzisz - powiedziała spokojnie.
- Wiesz zawsze ci wszystko mówię.. Nie jak co niektórzy.. Więc przyszedłem cię powiadomić, że jadę na trening.
- Ha? Ciekawe po co i z kim. 
- Z taką małą, denerwującą brunetką, aby jej pilnować, ponieważ jest trochę narwana - powiedział z cwanym uśmieszkiem i zaczął wyszukiwać na twarzy dziewczyny śmiesznych reakcji. Jak zwykle wiedział co się teraz stanie, brunetka wyglądała na dość zirytowaną, w każdej chwili mogła wybuchnąć.
- O nie nawet się nie waż jechać za mną. Jadę tylko i wyłącznie z Riką do twojej wiadomości.
- Jadę z tobą i nie ma odwrotu maluchu. Jeszcze tam zginiesz i będę miał cię na sumieniu.
- Jedyną osobą, która zginie będziesz zaraz ty jak stąd nie wyjdziesz! - wrzasnęła po czym próbowała go wypchnąć przez okno, lecz daremnie.. Chłopak nawet nie ruszył się z miejsca wpatrując się w nią chłodnym wzrokiem.
- Mam już ciebie dość! Jak wyjdę z łazienki ma cię tu już nie być! Trzasnęła drzwiami i poszła napuszczać wannę do pełna. W całym pomieszczeniu woda parowała, a dziewczyna siedziała w gorącej cieczy o zapachu wiśni. Cicho westchnęła po czym zanurzyła się w wodzie po czubek głowy.

................................................................

Trochę było przerwy, ale miałam ciągle pustkę w głowie i nie wiem co pisać..
Jestem ciekawa czy podoba wam się moje opowiadanie :D
Piszcie komentarze, bo one mnie motywują do dalszej pracy! :D

wtorek, 16 lipca 2013

14. Wyjeżdżam na trening

- Co do.. - powiedział różowowłosy chłopak wchodząc przez okno do pokoju swojej przyjaciółki.
Widząc śpiącą na kanapie Lisannę spadł ze zdziwienia na podłogę, robiąc przy tym tyle hałasu, że właścicielka mieszkania wybiegła z łazienki w samym ręczniku.
- Włamywacz! - wrzasnęła po czym z rozbiegu kopnęła Natsu prosto w twarz przez co z powrotem wyleciał przez okno.
- A nie.. To był Natsu - wzruszyła ramionami i wróciła do łazienki, a przebudzona dopiero co białowłosa widząc tą scenkę cicho za chichotała.
    Po parunastu minutach obie siedziały w kuchni przed gorącym jeszcze śniadaniem, które zrobiła Ayu. Wesoło chichotały z porannej sytuacji, przez co chłopak niemało się obraził na brunetkę.
- Powiedz Ayu.. Wiedziałaś, że to był Natsu no nie? - zapytała żartobliwie koleżanka.
- Ta, nie lubię jak wchodzi bez pukania - odpowiedziała.
- Wiesz, ja jakoś nigdy nie mogłabym go uderzyć.. - chichotała białowłosa.
- Zachowując się jak skończony idiota sam naraża się na moje ataki - dodała brunetka.
Dziewczyny kontynuowały swoje śniadanie póki do kuchni nie wparował rozwścieczony chłopak.
- Co to miało być?!
- Hahaha.. To za to, że nie pukasz. - powiedziała brunetka bez emocji. Zniesmaczony chłopak po chwili zapomniał o swojej złości widząc jedzenie na talerzu przyjaciółki.
- Jedzenie! - wrzasnął po czym dosiadł się do stołu i zabrał talerz brunetki.
- Smacznego - powiedziała wstając od stołu i skierowała się w stronę pokoju.
Białowłosa widząc tą sytuację cicho się zaśmiała i wróciła do swojego dania.
- Ayu naprawdę dobrze gotuje - powiedziała.
- Tak, jej dania są najlepsze - dodał z zapchaną buzią.
- Widzę, że jesteście bardzo zżyci - kontynuowała białowłosa, na co chłopak na chwilę przerwał swoją czynność.
- Jesteśmy w jednej drużynie to raczej normalne no nie? - skierował swój uśmiech w stronę Lisanny, która go widząc nieco się zarumieniła.
- Tak, raczej tak.. A tak w ogóle to Ayu chce spróbować przywołać tego nowego ducha.
- Jest podobno zajebisty, bo może zabić! - wrzasnął entuzjastycznie chłopak po czym na głowie dziewczyny pojawiła się charakterystyczna kropelka w oznace zażenowania.

...........................................................................................

    Po śniadaniu wszyscy razem wyruszyli w stronę gildii. Wchodząc do gildii jak zawsze wszyscy przywitali ich z hukiem, i nie obyło się od małej walki Natsu wraz z Grayem.
- Erza! Wendy! Już wróciłyście? - zapytała się zaskoczona brunetka.
- Tak, misja zakończona sukcesem! - powiedziała Wendy z zadowoleniem, na co szkarłatnowłosa tylko przytaknęła.
- A jak tam misja z Natsu? - zapytała Erza.
- Zakończona sukcesem! - zawołała wesoło dziewczyna, na co przyjaciółki nie co się zdziwiły, bo taki był zwyczaj, że Natsu każdą misję kończył rozwaleniem jakiegoś miasta.
- Łał, to aż niemożliwe żebyście dobrze skończyli misję! - powiedziała zdumiona dziewczynka.
- No nie.. - zaśmiała się brunetka lecz po chwili z poważniała i pokazała koleżankom nowy nabytek - Podczas misji znalazłam ten czarny klucz. Jest podobno potężny i wymaga dużo magii do otworzenia jego bramy, przez co będę musiała iść na trening.
- Chcesz wyjechać na trening?! - krzyknęły obie przyjaciółki przez co w całej gildii zapanowała cisza.
- Co tak głośno?! - wrzasnęła na nie brunetka, lecz po chwili z powagą odchrząknęła - Miałam zamiar właśnie dzisiaj iść do mistrza i powiedzieć, że nie będzie mnie jakiś czas.
- Ale co masz zamiar wyruszyć sama? - zirytowała się nieco Erza.
- No co ty, idę z Riką - powiedziała, po czym tuż przy niej znajdowała się uśmiechnięta kotka.
- Ja jej mówiłam, że ten klucz jest nie bezpieczny, dlatego chce być ciągle przy niej żeby nic się jej nie stało.
Słysząc tę rozmowę salamander zdziwił się, że brunetka nic nie wspominała o jakimś treningu. Chciał już skierować się w jej stronę, ale dostał stołem w tył głowy i usłyszał z końca gildii śmiech Graya. Nie myśląc zbyt wiele ruszył w jego stronę z palącymi się pięściami.

     Po krótkiej rozmowie z dziewczynami, brunetka ruszyła dużymi schodami w stronę gabinetu mistrza. Nie wiedziała za bardzo gdzie chce wyjechać, ale była pewna że musi w końcu otworzyć bramę do tego klucza. Gdy doszła tuż pod drzwi tego pokoju, trzy razy zapukała do drzwi, a po chwili usłyszała głośne "Wejść!". Nie myśląc długo otworzyła drzwi do gabinetu i usiadła tuż przy biurku mistrza.
- Co się stało drogie dziecko? - zapytał na wejściu zaciekawiony staruszek.
- Chciałam cię powiadomić, że nie będzie mnie w gildii pewien czas - odpowiedziała z powagą dziewczyna. Zdumiony mistrz spojrzał na nią ze zdziwieniem i zaczął głaskać swój bujny wąs.
- A czemuż to? - dodał zdziwiony.
- Wyjeżdżam na trening.

.........................................................................................

Jeszcze do niedawna miałam w głowie poukładaną całą historię, a teraz już sama nie wiem co mam pisać xd
Mam nadzieję, że niedługo najdzie mnie jakaś wena, bo do tej pory dobrze mi się pisało rozdzialiki.
Piszcie czy wam się podobało : )

piątek, 12 lipca 2013

13. Rozmowa

- Masz ładne mieszkanie Ayu! - zawołała zdumiona Lisanna rozglądając się po całym pomieszczeniu.
- Dzięki! - powiedziała brunetka. 
Białowłosa usiadła na fotelu w jej pokoju, a Ayu poszła im zrobić herbaty. Po chwili wróciła z dwoma parującymi kubkami i odstawiła je na stolik obok niebieskookiej.
- Proszę - powiedziała przysuwając gorący kubek bliżej przyjaciółki.
- Dziękuję..
- No to.. O czym chciałaś porozmawiać? - zapytała zaciekawiona brunetka. Spoglądając na zmieszaną przyjaciółkęj sama po chwili siedziała zdezorientowana i czekała na wypowiedz białowłosej.
- No.. Bo od czasu kiedy wróciłam z edolas..

............................................................................................

- Mira! Wiesz gdzie poszła Ayu? - zapytała Levi.
- Och.. Wychodziła z moją siostrą z gildii.. Możliwe że skierowały się do jej domu - odpowiedziała uśmiechnięta barmanka.
- Dzięki Miruś! - rzuciła na odchodne niebieskowłosa wybiegając z gildii, a w rękach trzymała jakąś grubą książkę.

           Levi biegła prosto do domu Ayu, ale po drodze zobaczyła w powietrzu dwa małe punkty, jeden niebieski, a drugi różowy. Dziewczyna przyłożyła ręce do buzi i mocno nabrała powietrza.
- HAPPY! RIKA! - krzyknęła z całej siły, aby latające koty mogły ją usłyszeć co poskutkowało, ponieważ kotki od razu zabrały się do lądowania.
- Co jest Levi? - zapytała mała kotka.
- Ayu poszła do domu? - zapytała od razu niebieskowłosa.
- Chyba tak.. Właśnie tam lecimy. Podrzucić cię? - zawołała radośnie kotka, na co dziewczyna wesoło przytaknęła.

...............................................................................................

- No.. Bo od czasu kiedy wróciłam z edolas, nie było chwili żebyśmy mogły pogadać. A tak na prawdę nigdy ze sobą nie rozmawiałyśmy - powiedziała Lisanna lekko się uśmiechając.
- No rzeczywiście.. Tak na to patrząc to ciągle się coś działo, a my nigdy nie porozmawiałyśmy tak normalnie jak przyjaciółki - pomyślała złotooka.
- Poznałam twoją wersję z edolas, ale ona była chyba całkiem inna niż ty tutaj - mówiła dalej białowłosa.
Brunetka przypominając sobie siebie z edolas, nerwowo się zaśmiała. Przecież jesteśmy takie same tylko, że ja mam magię.. - powiedziała w myślach.
- Hehe.. Tak była inna przecież.. - śmiała się nerwowo brunetka.
- Co jaka inna?! - krzyknął Happy wlatując przez okno, a za nim Rika trzymająca niebieskowłosą - Przecież ty jesteś taka sama jak Edo-Ayu, tylko ty masz magię, a ona nie miała.
- Czy wy możecie używać drzwi jak cywilizowani ludzie?! - wrzasnęła tak, że cały dom się zatrząsł - A nie wchodzicie przez okno jak ten kretyn Natsu!
Lisanna obserwując tę scenkę porównała obraz dzikiej Edo-Ayu do obrazu brutalnej ziemskiej Ayu i wzdrygnęła się na samą myśl o tym, że mają zabójcę w gildii.
- Hehe.. No teraz tak patrząc, jesteście podobne.. - śmiała się nerwowo białowłosa.
- Happy! Widzisz co narobiłeś? - krzyknęła brunetka - Teraz Lisanna myśli, że jestem takim dzikusem jak Natsu!
- No co ja poradzę, że jesteś - zaśmiał się kot wylatując przez okno, żeby nie dopadła go wściekła dziewczyna.
Brunetka po chwili się uspokoiła i usiadła koło stolika. Zdezorientowana Levi i różowa kotka stały przez chwile jak wryte, ale niebieskowłosa się otrząsnęła i podała książkę gwiezdnej magini. 
- Levy! Ale jesteś szybka, mów co znalazłaś - powiedziała zadowolona brunetka, a niebieskowłosa siadając obok niej wskazała jej stronę. Zaciekawiona Lisanna sama przysiadła się tuż koło dziewczyn i wsłuchiwała się w ich rozmowę, za to Rika poleciała zrobić więcej herbat.
- Tutaj pisze, że czarne klucze mają w sobie ciemną magię! - powiedziała entuzjastycznie Levi - Mogą przywoływać potężne potwory, które potrafią zabić własnego właściciela.
Brunetka jak zafascynowana wsłuchiwała się w opowieść przyjaciółki i przeglądała strony w książce.
- Ale super! - krzyknęła złotooka, co bardzo zdziwiło dziewczyny - Nigdy bym nie pomyślała, że będę miała pod swoją opieką tak potężny klucz.
- Ayu nie zrozumiałaś? - zapytała zmartwiona białowłosa - Te gwiezdne duchy są niebezpieczne, może ci się stać krzywda.
- Co ty, muszę stać się silniejsza, aby opanować przyzwanie tego ducha. Chcę wiedzieć jak on wygląda! - powiedziała radośnie.
Przyjaciółki zaniepokojone tylko po sobie spojrzały. Widząc zadowolenie brunetki nieco się zmartwiły, bo wiedziały, że dziewczyna z determinacją będzie próbować przywołać potężnego ducha.
- Chyba oszalałaś! - krzyknęła na nią kotka wchodząc do pokoju z kubkami pełnymi herbaty - Chcesz zginąć?!
- Osobą, która zginie będziesz ty, jeśli dalej będziesz się tak wszystkiego obawiała - powiedziała do niej brunetka pokazując język.
Dziewczyny patrząc na tę kłótnię przyjaciółek głośno westchnęły, a Levy złapała książkę po czym wstała i poprawiła swoją pomarańczową sukienkę.
- No dobra! Ja już będę lecieć, czas na mnie - powiedziała radośnie kierując się w stronę wyjścia.
- Bardzo ci dziękuję Levy! Zawsze można na ciebie liczyć! - zawołała do niej wesoło brunetka.
- Pewka! - powiedziała dziewczyna, a Ayu poszła odprowadzić ją do drzwi.
Po chwili wróciła i zobaczyła Lisannę, która przytulała śpiącą Rikę na fotelu.
- Jest taka słodziutka.. - powiedziała białowłosa, na co Ayu się lekko uśmiechnęła.
- Tak.. Bardzo ją kocham, jest dla mnie jak młodsza siostra - rzekła patrząc na małą kotkę.
- Widać, że jesteście bardzo zżyte - powiedziała miło białowłosa.
- Tak.. A po tobie widać, że bardzo lubisz zwierzęta - odpowiedziała brunetka.
- Uwielbiam wręcz - odpowiedziała radośnie - Wiesz.. Jesteś wspaniała Ayu.. Zawsze próbujesz każdemu pomóc, nawet jeśli sama nie jesteś w stanie nic zrobić. Nawet ranna próbujesz innych chronić i nie boisz się stawić czoła zagrożeniom. Podziwiam cię i dlatego chciałam cię lepiej poznać.
Zapanowała cisza. Nagle Lisanna usłyszała ciche łkanie, więc odwróciła się w stronę brunetki, która miała łzy w oczach.
- Ayu? - spytała białowłosa po czym została przytulona przez dziewczynę.
- Jesteś taka kochana! - krzyknęła łkając wtulona w przyjaciółkę - To było takie miłe.. Jeszcze nigdy nikt tak o mnie nie powiedział..
- Mówię prawdę.. Trochę ci zazdroszczę twojej odwagi, gdy widzę zagrożenie zawsze ogarnia mnie strach.. A ty zawsze jesteś taka opanowana i bierzesz wszystko na siebie.
- Coś ty.. Uważasz, że jestem taka opanowana, a w środku tak naprawdę trzęsę się ze strachu.. - odpowiedziała śmiejąc się - Strach nie jest czymś złym, każdy mag się boi.. no chyba, że ktoś nie ma serca.
- Nawet słysząc, że ten klucz jest niebezpieczny, ty i tak chcesz trenować, aby móc go użyć. Jesteś cholernie odważna.. - powiedziała zdumiona białowłosa.
- To nie odwaga, to głupota - skomentowała obudzona kotka.
     Dziewczyny po tej rozmowie śmiały się w najlepsze. Okazało się, że miały dużo wspólnego i rozmowy nie miały końca. Kiedy się zorientowały było dość późno, więc bez sprzeciwu Lisanna została u brunetki na noc. Ayu spała jak nigdy. Była szczęśliwa, bo zyskała kolejną ważną przyjaciółkę.

...............................................................................

Trochę tak wyszło dramatycznie i przesłodko, no ale już niedługo zacznie się prawdziwa akcja :D

12. Potężna magia

- Otwórz się bramo do Południowego Krzyża! Crux!
Przed nimi pojawił się stary krzyż z długimi wąsami, które również były tego samego kształtu. Gdy tylko poświata zniknęła, widać było jego średniowieczne przyodzienie, a także oznaki starości.
- Witaj Crux! - zawołała wesoło brunetka - Mam do ciebie prośbę. Widzisz ten czarny klucz? Mógłbyś mi co nieco o nim powiedzieć?
Krzyż spoglądający na dany kluczyk przeszedł do zbierania informacji, lecz wyglądało to jakby po prostu zasnął.
- Zasnął?! - krzyknął zirytowany Natsu.
- Nie. On szuka informacji. - odpowiedziała skupiona dziewczyna.
Koty, które cały czas żartowały, również przystały na moment, żeby dowiedzieć się coś o tej magii.
- Panienko - powiedział z powagą nagle wybudzony duch - Ten klucz jest bardzo potężny. Potrzebuje dużo magii, aby otworzyć jego bramę, to dlatego wtedy zemdlałaś bo nie miałaś odpowiedniej ilości na przywołanie go.
Oczy wszystkim powoli się rozszerzyły, a brunetka była jeszcze bardziej podekscytowana.
- Czyli mówisz, że on jest potężny? - powiedziała rozradowana - A powiedz mi.. Jaki gwiezdny duch zostanie przywołany jeśli go użyję?
- Hmm.. Jest to czarny klucz, jego magia może być mroczna, więc lepiej uważać na to co się przywołuje - odpowiedział krzyż, po czym znowu zasnął.
- Znowu śpi?! - krzyknął Natsu.
- Nie. Szuka więcej informacji. - odpowiedziała dziewczyna z determinacją.
Crux coś długo nie odpowiadał, więc brunetka udała się do łazienki. Natsu ze skrzyżowanymi rękoma za głową leżał na jednym z łóżek i czekał wraz z Happym, aż staruszek da znać.
Happy czekał bardziej na dziewczyny, które siedziały w łazience niż na wiadomość od starego krzyża. Kotek z rybką ciągle czekał żeby wręczyć ją różowej kotce będącej obiektem jego uczuć.
- Natsu.. Kiedy one wyjdą? Zaraz sam zjem tą rybkę.. - jęczał tak ciągle, a Natsu z cierpliwością dalej czekał. (Natsu i cierpliwość? ciekawe xd) 
- Hmm.. Panienko - powiedział przebudzony klucz, na co dziewczyna wybiegła z łazienki z ledwo co założonym ręcznikiem.
- Opowiadaj pan! - krzyknął entuzjastycznie chłopak, na co krzyż się tylko skrzywił.
- Panienko, nie dużo wiadomo na temat tego klucza.. Ale tak jak mówiłem, emanuje on potężną magią i może być zagrożeniem dla samego właściciela, także proszę uważać w co się panienka pakuje - powiedział z powagą, a dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami.
Złapała za klucz i zaczęła mu się dokładnie przyglądać. 
- Potężny tak? - zapytała siebie żartobliwie w myślach 
- Zobaczymy jak bardzo.
- Cruxie, co to może być za symbol? - zapytała ukazując pokazując początek klucza, na którym znajdowała się łapa tak jakby przecięta na pół czymś ostrym - Jest zarysowany.
- Hmm.. Sądzę po jego wyglądzie, że klucz ten brał udział w wielu bitwach, dlatego jest poniszczony.
- No nic. Dziękuję za wszystko i wracaj do siebie! - zawołała po czym duch zniknął w złotym świetle.
- Ale jestem ciekawa co to za duch! - krzyknęła zadowolona.
- Ty nie masz w sobie za grosz powagi dziewczyno - powiedziała zażenowana kotka - Słyszałaś, że jest on niebezpieczny, a i tak dalej chcesz go przywołać.
- Jest niebezpieczny?! - krzyknął Natsu spoglądając na Ayu, która sama zdziwiona odwzajemniła jego spojrzenie.
- Wypas! - krzyknęli oboje, po czym ponownie zaczęli się przyglądać kluczowi myśląc, że w ten sposób dowiedzą się czym on jest.
- Co ja z wami mam.. - westchnęła głośno Rika.
- Rybkę? - dodał ucieszony Happy.

...........................................................................................

    Następnego dnia siedzieli już w pociągu. Natsu pakował bagaże na górną półkę, a Ayu wyglądała zamyślona przez okno.
- Będę miała na czynsz.. I kupię coś nowego, o tak.. - podśpiewywała sobie pod nosem, na co chłopak tylko się zaśmiał.
- Ciekawe jak idzie im naprawa gildii.. - powiedziała zaspana kotka.
- Biorąc pod uwagę, że całe miasto nam pomaga, to pewnie szybko - zawołał szczęśliwy chłopak.
- Aye! Po tym jak wygraliśmy Wielke Igrzyska miasto z dumą traktowało naszą gildię - powiedziała brunetka uśmiechając się przy tym promiennie, na co różowowłosy gdy to zobaczył lekko się zarumienił.
- Cieszę się, że wracamy do domu. Mamy teraz kasę i trochę odpoczniemy - powiedziała Rika.
- Aye - dodali przyjaciele ciesząc się po udanej misji.

.........................................................................................

- Ayu idziesz od razu do gildii? - zapytał zdziwiony chłopak wychodząc z pociągu.
- Tak, a co ty taki zdziwiony? - zapytała, po czym nieco się zirytowała - A co? Śmierdzę i mam się umyć?
- Nie.. - odpowiedział nieśmiało - Tylko zawsze chodziłaś najpierw do domu.
- Wiem, ale tęsknię za nimi, więc idę do gildii.. - powiedziała, po czym się zatrzymała i radośnie uśmiechnęła - Może Levi znajdzie coś na temat klucza w tych swoich książkach - dodała.

       Po parunastu minutach dotarli pod drzwi gildii, już w całości odbudowanej czego oni się spodziewali. Jak to zwykle bywa, salamander z hukiem otworzył wielkie drzwi.
- Wróciliśmy! - wrzasnął na całą gildię, na co wszyscy zaczęli ich witać i w ogóle.
- Levi-chan! - zawołała radośnie dziewczyna - Pomóż mi proszę!
- Co się stało? - odpowiedziała pogodnie.
- Widzisz ten klucz? Znajdź mi jakieś informacje na jego temat! - dodała skacząc entuzjastycznie przy barze, gdzie siedziała niebieskowłosa oraz zaciekawiona Lisanna.
- Jasne! Już się za to biorę! - zawołała, po czym wybiegła z gildii do pobliskiej biblioteki.
- Jak to dobrze mieć Levi! - powiedziała radośnie brunetka siadając przy barze.
Białowłosa barmanka lekko się uśmiechnęła i dalej wycierała brudne kufle. Siedząca obok brunetki młodsza siostra barmanki głęboko westchnęła, i skierowała się w stronę złotookiej.
- Ayu? Możemy pogadać? - zapytała trochę wstydliwie.
- Jasne! A co się stało? - zawołała szczęśliwa brunetka odchodząc wraz z białowłosą w stronę wyjścia gildii.
- Natsu ci nie mówił? Miał ci przekazać, że jak wrócisz z misji to będę chciała z tobą pogadać.. - powiedziała zdziwiona dziewczyna.
- Nie.. - odpowiedziała zdziwiona, po czym szeroko się uśmiechnęła - Natsu to kretyn, na pewno zapomniał! - rzuciła szczęśliwa - Potem się z nim policzę - dodała z uśmiechem, na co białowłosa sama się lekko uśmiechnęła.
- O czym chciałaś pogadać? - zapytała miło brunetka.
- No wiesz, trochę dziwnie jest tak o tym mówić, bo i tak jesteśmy w sumie przyjaciółkami, ale.. - nie dokończyła, przerwała jej Ayu łapiąc ją za ręce.
- Chodźmy do mnie, to wszystko mi powiesz. Nie będziemy przecież tak stały przed gildią! - powiedziała radośnie, po czym pociągnęła przyjaciółkę w stronę swojego domu.

..................................................................................................

Uwielbiam tak pisać, ale już czasami sama tracę pomysły xd
Naszła mnie chęć po przeczytaniu nowych rozdziałów FT, które jakoś mnie zmotywowały :D
Potem dokończę tę rozmowę z Lisanną, teraz nie mam na nią za bardzo pomysłu : )

czwartek, 11 lipca 2013

11. Czarny klucz

- Natsu! Patrz co znalazłam! - Krzyczała biegnąc w jego stronę. Ręką sięgnęła po coś do dużej białej torby, a po chwili szukania to wyciągnęła.
- Spójrz! Czarny klucz do bram! - krzyczała radośnie dziewczyna - Jeszcze nigdy takiego nie widziałam! On musi być jakiś wyjątkowy!
- Spróbuj nim coś otworzyć! - powiedział chłopak szczerząc się jak głupi.
- Co niby otworzyć? Ty wiesz w ogóle po co są te klucze? - zapytała zażenowana. Po chwili chwyciła dany klucz, wystawiła go przed siebie i wypowiedziała słowa:


                  Jam jest ta, która połączona jest ze ścieżką

                                       do Świata Duchów. 
                        O Duchu! Odpowiedz na me wezwanie
                                    i przejdź przez Bramę! 

Nagły podmuch wiatru, który lekko podniósł jej końcówki włosów po chwili opadł. Nic nadzwyczajnego się nie stało, co nieco zdziwiło dziewczynę, lecz ta nie dawała za wygraną.

- Otwórz się bramo Czarnego Klucza! - krzyknęła brunetka wywołując kolejny zryw wiatru.
Lecz jak poprzednim razem nic się nie stało. Zmartwiona dziewczyna spojrzała bezradnie na przyjaciół, którzy sami nie wiedzieli o co chodzi.
- Może jest zepsuty? - zapytał Natsu.
- Albo to nie jeden z nich. - dopowiedziała Rika.
- To na sto procent to jest gwiezdny duch! Tylko nie wiem jaki.. - powiedziała zawiedziona dziewczyna - Nie mam pojęcia o co chodzi..
- Ayu! - krzyknęła cała trójka, patrząc jak ich przyjaciółka upada z hukiem na ziemię.


.............................................................................................

- Myślisz, że sobie poradzą Gromano? - spytał zachrypniętym głosem.
- Ależ oczywiście, przecież po to podjęli się zadania, żeby go wykonać.
- Hmm.. Nie sądzę, żeby dwójka dzieciaków z parą kotów sobie poradzili..
Zdenerwowany burmistrz wyszedł na balkon. Chciał odetchnąć świeżym powietrzem, na prawdę zależało mu na złapaniu tych chuliganów.. Nie chciał narażać ciągle mieszkańców, ale nie miał pewności, że magowie którzy podjęli się zadania go wykonają.

..............................................................................................
- KURCHID! PANIE KURCHID! - wołał zdyszany salamander biegnąc w oddali z małą sylwetką na ramionach.
Mężczyzna widząc nieprzytomną dziewczynę od razu ruszył do swojej sekretarki, aby ta wezwała pomoc medyczną.
- Gromano leć po lekarza, magowie już wrócili! - zawołał do pośpiesznie biegnącej staruszki.
- Proszę tędy, do pokoju. Połóż dziewczynę na kanapie. - powiedział po czym wskazał miejsce, gdzie mięli położyć brunetkę.
- A Lekarz?! - krzyknął zdenerwowany chłopak.
- Spokojnie, Gromano poszła po medyków. - powiedział ze spokojem - A teraz.. Powiedz mi.. Co się stało?
- No tak jak zawsze skopaliśmy dupy tym kolesiom, a w ich kryjówce znaleźliśmy dwie torby. Powiedział różowowłosy podając torby burmistrzowi. Mężczyzna z niedowierzaniem przyglądał się zawartościom ciężkich worków, po czym przeniósł zdziwiony wzrok na dzieciaka.
- W środku znaleźliśmy skradzione rzeczy, ale też w jednej Ayu znalazła czarny klucz. - powiedział ze spokojem chłopak.
- Czarny klucz? - zapytał jeszcze bardziej zdziwiony.
- Ayu jest magiem gwiezdnej energii, i posiada klucze do otwierania bram i przywołuje.. różne rzeczy.. - wtrąciła się zmartwiona kotka.
Po chwili wyciągnęła z sakiewki dziewczyny czarny kluczyk i podała go burmistrzowi. Zaciekawiony mężczyzna przyglądał się czarnemu przedmiotowi, lecz odłożył go z powrotem na stolik i głęboko westchnął.
- Wie pan co to za klucz? - zapytała szybko kotka.
- Niestety, jako zwyczajny mieszkaniec nic nie wiem o magii.. - powiedział lekko zmartwiony i patrząc na nieprzytomną dziewczynę, wokół której biegały pielęgniarki ponownie westchnął.
- Co stało się dziewczynie? - zapytał widocznie się martwiąc.
- Z łatwością rozprawiliśmy się z tymi słabeuszami, ani jednego zadrapania.. - wtrącił się salamander.
- Jak Ayu znalazła klucz, próbowała nim otworzyć bramę, ale.. nagle zemdlała. - dopowiedziała Rika.
Burmistrz powoli wstał i podrapał się po brodzie. Lekko się uśmiechnął.
- Dobrze, że ci zbóje nic wam nie zrobili.. Rozumiem, że wykonaliście zadanie? - powiedział.
- Tak wykonaliśmy.. O BOŻE PIERWSZY RAZ WYKONALIŚMY ZADANIE BEZ ŻADNYCH ZNISZCZEŃ! - krzyknął rozradowany chłopak.
- Widzisz Natsu.. Jednak ta przerwa dobrze nam zrobiła.. - powiedziała drżącym głosem przebudzająca się brunetka.
- Ayu! Ty żyjesz! - krzyknął szczęśliwy chłopak.
- No jasne kretynie! A co ty myślałeś?! - krzyknęła na niego dziewczyna, a na jej czole ukazała się pulsująca żyłka.
- Chodź, pójdziemy do tamtej karczmy i odpoczniesz - powiedziała radosna kotka.
- Aye! - zawołała brunetka.
- Chwilkę.. - mruknął burmistrz z powagą - Tutaj macie swoją nagrodę za dobrze wykonane zadanie, a dla pani proszę jeszcze ten czarny kluczyk.
- Łooo.. Ale pan chojny! - zawołał salamander.
- Dziękujemy bardzo! - odpowiedziała radosna dziewczyna podnosząc się z łóżka.
- Nie.. To ja wam dziękuję. - powiedział szczęśliwy mężczyzna z wdzięcznością.

..........................................................................................

- Dobra Ayu, mów czemu zemdlałaś - powiedziała Rika zamykając za sobą drzwi do pokoju.
Nagle obok łóżka dziewczyny pojawiła się złota poświata. Loki przybył ze świata duchów i wygodnie usadowił się obok brunetki.
- Ayu straciła dużo mocy magicznej próbując otworzyć bramę do czarnego klucza. - powiedział z pewnością rudzielec poprawiając swoje okulary.
- Loki? Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
- Nie martw się, przyszedłem tutaj za pomocą własnej magii.. - powiedział jakby szczęśliwy - Chciałem zobaczyć czy wszystko z tobą w porządku, a teraz jak już wiem to mogę wracać do siebie.
- Czekaj! - krzyknęła zaciekawiona brunetka - Wiesz może co to za klucz i do czego otwiera bramę?
- Nie mam bladego pojęcia - powiedział z uśmiechem i tak jak przybył, tak zniknął w złotym świetle.
- Mógłby chociaż pomóc.. - mruknął zawiedziony chłopak.
- No cóż.. - powiedziała brunetka powoli wstając z łóżka. Wyciągnęła z sakiewki jeden z kluczy i machnęła nim przed sobą.
- Otwórz się bramo do..

..........................................................................................

Tak króciutko dzisiaj :)

środa, 10 lipca 2013

10. Walka

    Spoglądając na podążających w jej stronę zbirów już wiedziała, że nie będzie to łatwa walka. Rozejrzała się dookoła, a znajdowali się na środku polany. Natsu stał obok niej i szykował się do ataku. Widziała determinację w jego oczach i entuzjazm. - Znając jego pewnie ta łąka będzie w kawałkach - pomyślała. Tuż za nią była Rika wraz z Happym. Dziewczyna nie czekając przygotowała się do walki. Poprawiła sakiewkę, którą miała na biodrach i ustała w pozycji obronnej.
- Happy! Rika! Wznieście się w powietrze i bądźcie w pogotowiu. - powiedziała ze spokojem.
- Aye Sir! - odpowiedziały koty i poleciały do góry.
- Ayu uważaj na siebie - powiedział chłopak.
- Ta.. Nawzajem. - odpowiedziała pewna siebie dziewczyna.
Po chwili jeden z mężczyzn wybuchł śmiechem. Zarzucił sobie wielką kolczastą maczugę na ramie i zaczął poruszać nadgarstkiem tworząc jakby okrąg swoimi ruchami.
- Teraz dopiero zaczynamy zabawę! - warknął i ruszył wprost na magów.
Natsu odskoczył na lewą stronę, a Ayu zrobiła unik w prawo, przy czym oboje uniknęli potężnego ataku, który zniszczył wybuchem ziemię, na której przed chwilą stali.
Salamander opadając na ziemię, od razu ruszył na gromadę osiłków. Wyskoczył w powietrze krzycząc - Ryk ognistego smoka. Wielki strumień ognia wleciał prosto na wrogów, którzy przy sile uderzenia wylecieli w stronę lasu. Facet z maczugą z zamachem odwrócił się w stronę Natsu i uderzając nią w podłoże tuż przy chłopaku spowodował ogromny wybuch. 
- Natsu! - krzyknęła przerażona brunetka.
- Nie odwracaj się od przeciwnika maleńka! - warknął do niej facet, który wybiegł zza jej pleców i kopniakiem powalił ją na ziemię.
- Yghr.. - jęknęła przygnieciona dziewczyna i z nienawiścią wpatrywała się na wysokiego osiłka, zgniatającego jej plecy.
Nagle z ziemi wystrzelił złoty łańcuch, który oplatając wroga w pasie uniósł go w powietrze i wrzucił w ziemię, ciągnąc go po niej z dużą prędkością. Ayu podniosła się i otrzepała z piachu. Na widok ciąganego przez jej łańcuch zbira prychnęła pod nosem. Sięgnęła po jeden z kluczy do sakiewki i machnęła nim w powietrzu. - Otwórz się bramo do Lwa! Loki! - krzyknęła, a tuż przed nią w złotej poświacie pojawił się jej gwiezdny duch. Łańcuch, który trzymał bandytę znikł, a on sam opadł z hukiem na ziemię. 
- Ty mała szmato! - warknął podnosząc się z podłoża.
- Loki atakuj! - krzyknęła, dzięki czemu gwiezdny duch ruszył w stronę przeciwnika. Niestety rudzielec nie zdążył nawet uderzyć, a zniknął w złotej poświacie przygnieciony wielką skałą.
- Hehe.. - zaśmiał się osiłek - Nie tylko ty mała używasz tu magii. Bandyta podniósł prawą rękę, a ziemia pod stopami Ayu zaczęła się ruszać. Nagle kawałek ziemi, na której stała wyleciał wraz z nią w powietrze, przez co dziewczyna upadła na tyłek, a napierające powietrze przyparło ją do lecącego kawałka ziemi. 
- Cholera.. - warknęła pod nosem. Próbowała się przekręcić, lecz bez skutecznie. Po chwili kawałek lecącego podłoża rozleciał się na kawałeczki, a dziewczyna zaczęła spadać. Odwróciła się w stronę polany i wyciągnęła z sakiewki drugi klucz. - Otwórz się bramo Barana! Aries! - zawołała, a przed upadkiem uchroniła ją różowa, puszysta kulka stworzona przez wezwanego ducha. 
- Dziękuję ci Aries! - krzyknęła brunetka i po chwili gnała w stronę swojego przeciwnika.
- Sumimasen! - zaczęła jak zwykle przepraszać różowa i zniknęła w złotej poświacie.
Złotooka biegnąc w stronę przeciwnika zauważyła nadlatujące ostre skały. Ledwo zdążyła zrobić unik, a wróg stał tuż przed nią. Facet złapał ją rękoma za szyję i podniósł do góry. 
- Hahaha! Już po tobie suko! - krzyczał śmiejąc się.
Dziewczyna dusząc się uśmiechnęła się zadziornie. Nabrała ledwo powietrza i wypuściła z siebie ogromny złoty podmuch.
- Ryk gwiezdnego smoka! - wykrzyczała ledwo, a atak poniósł jej przeciwnika na pobliskie drzewa, które przy sile uderzenia zostały złamane.
Brunetka uśmiechając się wyciągnęła z sakiewki dwa klucze.
- Loki! Taurus! - krzyknęła a przed nią pojawił się byk i lew.
- Witaaaaaj Ayuuuuuuuuu-chan, wyglądasz tak muuu-pięknie! - wołał Taurus na wszystkie strony.
- Mogę prosić was o maleńką przysługę? Posprzątacie to za mnie? - powiedziała z błagającym wzrokiem.
- Jasne, dla nas to będzie przyjemność! - odpowiedział Loki poprawiając swoje okulary.
- Dziękuję wam! - krzyknęła brunetka i pobiegła w stronę zniszczonej chatki.

....................................................................................................

    Nad ziemią, która wybuchła przeleciał różowowłosy. Obrócił się w powietrzu i nogami wylądował na podłożu. Wziął rozpęd i ruszył z pięścią pokrytą ogniem na przeciwnika. Facet z szyderczym uśmieszkiem przyglądał się salamandrowi, a przed jego atakiem osłonił się maczugą, która spowodowała kolejny wybuch. Natsu z okaleczoną ręką wyleciał w powietrze i spadł z hukiem na ziemię.
- Argh.. - jęknął poobijany - Cwany skurczybyk.. 
Wstał z ziemi i otrzepał spodnie, a tuż przy nim znalazł się ten wybuchowy gość. Ledwo zdążył zrobić unik, a miejsce w którym niedawno stał wybuchło. Chłopak odbił się od podłoża i skierował się w stronę wroga.
- Atak skrzydłem ognistego smoka! - zapalając ręce uderzył przeciwnika z taką siłą, że ten wyleciał w powietrze. Bez zastanowienia ruszył za nim. Gdy tylko mężczyzna wylądował twarzą w ziemi salamander pochwycił jego nogę i zapalając całe ciało zaczął kręcić dookoła bandytą. W pewnym momencie puścił nogę zbira, a ten wyleciał daleko w stronę lasu.
- Hehehe.. Tak to się robi! - krzyknął z szerokim uśmiechem.
- Jakoś łatwo poszło - powiedział zdziwiony Happy.
- No rzeczywiście.. A gdzie Ayu? - zapytał i zaczął się rozglądać po zniszczonej polanie.
Zobaczył małą posturę wbiegającą do zniszczonej chatki. Nie myśląc zbyt wiele jak to zwykle bywa podążył za nią. 
- Ayu czemu tutaj przyszliśmy? - zawołała Rika rozglądając się po zniszczonej chatce.
- Spójrz. - powiedziała brunetka pokazując schody w dół zakryte jakimiś deskami - Zawsze warto się rozglądać. Może znajdziemy jakieś ukradzione rzeczy z miasteczka. 
- Ayu jesteś genialna! - zawołała kotka schodząc w dół schodami.

   Gdy tylko zeszły do pomieszczenia Natsu zapalił ogień na ręce, żeby było cokolwiek widać. Dzięki jego płomieniom brunetka wypatrzyła włącznik światła, które rozświetliło całe pomieszczenie. Znajdowały się w nim drewniane stoły i mały barek przy ścianie. Naprzeciwko były otwarte drzwi, za którymi ciągnął się długi korytarz, z jeszcze większą ilością drzwi.
- Dobra.. Happy i Rika rozejrzą się tutaj, a ja z Natsu pójdziemy sprawdzić resztę tamtych drzwi.
- Hai! - krzyknęły koty po czym wszyscy ruszyli na poszukiwanie łupów.
- Ja pobiegnę na koniec tego korytarza, a ty zaczniesz sprawdzać od początku. - powiedziała dziewczyna z determinacją w oczach.
- Zrozumiano - odpowiedział chłopak i otworzył pierwsze drzwi.
Brunetka pobiegła wzdłuż korytarza na sam koniec i otworzyła największe drzwi. W środku było ciemno, więc zapaliła małe światełko na końcu wskazującego palca i wypatrzyła w oddali włącznik światła. Po chwili w pomieszczeniu stało się jasno, a dziewczyna rozglądając się zobaczyła wielki kufer znajdujący się pod stalowym biurkiem. - To jakiś gabinet czy co? - zaśmiała się w myślach, po czym jednym uderzeniem rozwaliła kufer. Wypadły z niego dwie ciężkie torby. Zaciekawiona dziewczyna zajrzała do pierwszej, a znalazła tam grube pieniądze. Nie zastanawiając się dłużej zajrzała do drugiej torby. To co tam znalazła bardzo ją zdziwiło. 

........................................................................................................


Trochę naszła mnie wena, a już wcześniej chciałam napisać tą pierwszą walkę. Mam nadzieję, że da się czytać : )