środa, 10 lipca 2013

9. Misja

- Daj mi tą kartkę, nawet nie wiemy gdzie mamy iść. - powiedziała zdenerwowana brunetka.
- No jak to gdzie? Do burmistrza. - odpowiedział głupio chłopak.
- Dawaj ją i mnie nie wkurzaj. - warknęła.
Chłopak przewrócił oczami i sięgną do spodni po wygniecioną kartkę z misją. Spojrzał na nią ulotnym wzrokiem i po chwili oddał ją dziewczynie.
- Dziękuję - powiedziała oschle.
Brunetka dokładnie czytała całą zawartość kartki i nie mało ją zdziwiło to, że sam zleceniodawca nie był pewny co do wroga. - Co to za człowiek, który sam nie wie po co daje zlecenie.. - pomyślała.
- Ayu, co się stało? - zapytała zmartwiona Rika.
- Masz, przeczytaj i będziesz wiedziała. - powiedziała zdenerwowana.
Kotka pomału zaczęła czytać. Na zleceniu napisane było tak :

Wielka nagroda 1000000 kryształów!!!
Miasteczko na północnym-zachodzie Fiore, Karashan.
Burmistrz miasta Misao Kurchid prosi dzielnych magów o pomoc w złapaniu groźnego gangu. Trzeba zebrać o nim informację, ponieważ nie wiadomo jak są silni i gdzie też znajduje się ich kryjówka. Z poważaniem Burmistrz M.Kurchid

- Czyli.. Tak na prawdę nie wiadomo gdzie mamy ich szukać i nie wiadomo jak są silni? - powiedziała przerażona kotka.
- Tak jest, i właśnie dlatego idziemy do tego palanta, żeby się czegoś dowiedzieć. - powiedziała rozwścieczona brunetka.

....................................................................................................

-Dzień dobry! My do burmistrza Kurchida w sprawie zlecenia. Jesteśmy magami Fairy Tail! - powiedziała brunetka z melodyjnym głosem i słodkim uśmieszkiem.
- Boże.. ona to umie robić dobre wrażenie.. - pomyślała reszta.
- Tak.. Proszę tędy. - powiedziała niska kobieta o siwych włosach podążając długim korytarzem w stronę wielkich drewnianych drzwi.
Magowie spojrzeli po sobie i wzruszając ramionami ruszyli za staruszką.
- Panie Kurchid, to są magowie z Fairy Tail w sprawie misji.
- Och tak, dziękuję Gromano - powiedział do oddalającej się staruszki - Witajcie magowie! Proszę rozgośćcie się. - powiedział miło.
Ayu usiadła na kanapie wraz z Riką. Było po niej widać, że jest zła.
- Natsu patrz! Jakie dziwne rybki! - krzyknął Happy.
- Łohoho! - krzyknął różowowłosy przykładając twarz do szklanego akwarium.
Burmistrz patrzał na nich trochę ze współczuciem, a brunetka uderzyła się ręką w czoło.
- Dobra do rzeczy - powiedziała pewnie - Przyszliśmy tutaj, ponieważ nie napisał pan za dużo o tym kogo i gdzie mamy szukać.
- Ja wiem, ponieważ nie jestem pewny gdzie oni mogą się znajdować. - powiedział zmartwiony mężczyzna.
- Od pewnego czasu pojawiają się w miasteczku, grożąc przechodniom i napadając na sklepy i bary kradną i niszczą wszystko. Posługują się silną magią.. - powiedział zaniepokojony.
- Jak to?! - krzyknęły Ayu i Rika.
Słysząc o magii nawet Natsu odszedł od akwarium i zaczął wsłuchiwać się w słowa brumistrza.
- Jeden osobnik posługuje się jakąś ziemną magią.. Możliwe, że nie widzieliście, ale na krańcu miasta pod taką wielką skałą leży zgnieciony dom. To zostało po ostatnim ataku i nie tylko.
Ayu od razu się zaniepokoiła. Nie wiedząc ilu członków gangu może tam  być, nie miała pewności czy, aby na pewno sobie poradzą.
- Przepraszam Pana, ale.. Czy wie może Pan gdzie możemy ich szukać? - zapytała zaniepokojona dziewczyna.
- Hmm.. Nie jestem pewien, ale mieszkańcy mówili, że widzieli jak po ataku te zbiry kierowały się w stronę północnego lasu tuż przy samej górze.
- Rozumiem.. - powiedziała zdenerwowana.
- Ayu.. Nie martw się.. - powiedziała Rika.
- Dobra! Natsu, Happy idziemy. - powiedziała z pewnym tonem.
- Uważajcie na siebie dzieciaki. - mruknął cicho burmistrz, lecz smoczy zabójcy usłyszeli to dzięki swojemu wyostrzonemu słuchowi.

...............................................................................................

- Powiedział, że w stronę północnego lasu przy górze?
- Tak. - opowiedziała brunetka, ledwo wchodząc pod stromą górę. Chłopak widząc jej zmagania zaśmiał się cicho pod nosem.
- Happy! Rika! - zawołał Natsu.
- Aye Sir! - odkrzyknęły koty, po czym wraz ze swoimi przyjaciółmi wznieśli się w powietrze.
- Tak jest o wiele łatwiej! - krzyknął salamander.
- Ayu, czy ty czasem nie miałaś własnych skrzydeł? - spytał się Happy.
- Tak, ale nie chcę na razie marnować magii. - odpowiedziała dziewczyna.
- Myślałam, że nie tracisz jej zbyt dużo przy nich. - powiedziała kotka z pytającym wzrokiem.
- No niby nie.. ale to jest nie pełne zaklęcie. Kiedy już je przetrenuję nie będziesz musiała mnie dźwigać. - powiedziała z uśmiechem.
- To nie fair! Dlaczego ja nie mogę mieć skrzydeł? - powiedział obrażony chłopak.
- Widocznie, każdy smoczy zabójca ma inaczej ukształtowane moce. - odpowiedziała radośnie Ayu.
- Dobra jesteśmy już na szczycie.. - powiedziała różowa, po czym zamilkła.
Nagle zapanowała cisza, a słychać było tylko wiatr kołyszący drzewami.
- O co tutaj chodzi.. - zapytała samą siebie w myślach brunetka. Wszyscy spoglądali ze szczytu w dół. Z jednej strony góra wyglądała jak góra, mimo że stroma.. Ale z drugiej, jak pionowa ściana.
Gdyby szli na piechotę, nie mięliby nawet jak zejść z tej ściany.
- Dobra, lećcie w dół równo ze ścianą, ale powoli. Nie mamy pojęcia co możemy zastać na samym dole.
Jak powiedziała tak zrobili. Po nie długim czasie dolecieli na sam dół, gdzie znajdowała się rozległa polana. Rozglądając się, zobaczyli niewielki drewniany domek, na skraju łąki otoczonej lasem.
Po cichu skradając się próbowali otworzyć małe drzwiczki, lecz te w ogóle nie chciały się ruszyć.
- Serio? To chyba jakieś żarty - powiedziała zirytowana dziewczyna, ciągnąc drzwiczki z całej siły.
- Dobra teraz moja kolej! - zawołał z entuzjazmem chłopak.
- Żelazna pięść ognistego smoka! - nim zdążył dotknąć drzwi, cała chatka wybuchła, a magowie wylecieli wysoko w powietrze.
- Agrhh... - jęknęła brunetka upadając na ziemię - Natsu?! - krzyknęła rozglądając się za chłopakiem.
- Nic ci się nie stało?! - krzyknął, podbiegając do niej i podnosząc ją z ziemi.
- Nie.. - mruknęła i skierowała swój wzrok na sylwetki ludzi wychodzących z dymiącego miejsca wybuchu.
Po chwili dym opadł, a magowie mogli dostrzec już twarze swoich wrogów. Było ich z trzydziestu. Każdy miał jakąś broń, niektórzy miecze inni topory. Każdemu na twarzy malował się ohydny uśmieszek na co tylko Ayu się wzdrygnęła.
- Hohoho! Patrzcie tyko, kto nas odwiedził. - zaśmiał się jeden z nich.
- Jacyś marni szpiedzy.. - mruknął drugi z nich.
- No to będzie niezła zabawa! - krzyknął jeden z gorylów stojących na przodzie. Patrząc na magów tylko uśmiechnął się szyderczo i zaczął podążać w ich stronę.

...............................................................................................

Kolejny nudny rozdział.. Niestety nie mam ostatnio jakoś weny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz